Miłość do projektowania miałam w sobie od dziecka bo już jako kilkuletnia dziewczynka rysowałam ubranka dla papierowych lalek, które następnie wycinałam a ubranka zaginałam specjalnymi odstającymi końcówkami na wyciętej lalce. Czy któraś z Was pamięta może te wycinankowe zabawy z lat 70-tych? :-D
Następnie zaczęły się poważne projekty, które były przekuwane na materiał a ponieważ rynek nas wtedy nie rozpieszczał to rarytasem były stare prześcieradła wykradane z bieliźniarki Mamy, przy okazji pozdrawiam Cię Mamo i koszulki Taty – pozdrawiam Cię Tato, tak to ja stałam za tajemniczymi zniknięciami niektórych przedmiotów ;-)
Inspiracją i absolutnym autorytetem była dla mnie w tamtych czasach – a były to lata 80-te – Pani Barbara Hoff i jej firma Hoffland, po której dzieła trzeba było wystać pół nocy pod Domami Towarowymi Centrum a następnie stoczyć bój do krwi ostatniej w czym początkowo dzielnie wyspecjalizował się mój Tato – dzięki Ci za to, gdyż ja z racji swojego młodego wieku nie byłam jeszcze uprawniona, ale jak tylko nastąpił ten moment dzielnie przejęłam po nim pałeczkę :-)
Gdy wkładałam później na siebie te cudeńka to jedyne czego mi w nich brakowało to oryginalności bo jak już dumna i blada wyszłam na miasto to się okazywało, że wyglądam jak co druga dziewczyna, hmm nie fajnie pomyślałam i wracałam do moich projektów.
Moja niezależna i kreatywna dusza wymyślała kolejne ciuchy a dzięki Cioci – przy okazji pozdrawiam Cię Ciociu – pracującej w fabryce pieluszek dostałam belę tetry – tu musze się chwilę rozmarzyć – no mówię Wam po prostu raj wreszcie nieograniczony dostęp do surowca i Mama zadowolona bo tajemnicze zniknięcia ograniczyły się do zera.
Produkcja ruszyła pełną parą i zaczęło się rysowanie, wycinanie, szycie, farbowanie i malowanie – przy okazji pozdrawiam zafarbowane garnki i makaron?! Malowanie lubiłam najbardziej – dlatego moja ukochana Pani od plastyki – przy okazji pozdrawiam Panią od plastyki – naprowadziła mnie na słynny istniejący do dziś sklep plastyków na ulicy Mazowieckiej, w którym nabyłam farby akrylowe do tkanin. Tak powstały pierwsze autorskie i oryginalne projekty, które moje przyjaciółki pamietają do dziś – przy okazji pozdrawiam wszystkie moje Przyjaciółki.
Następnie zaczęły się zabawy z fakturą, robienie na drutach i wszelkiego rodzaju aplikacje. Do dziś pamiętam uszyty z szalików i sutaszu sweter wyszywany potężnym arsenałem guzików pamiętających wszystkie wojny w tym dwie światowe, zgromadzonych w pudełku Babci – przy okazji pozdrawiam Cię Babciu gdziekolwiek jesteś.
Nieoczekiwanie zaczęłam budzić zainteresowanie wśród koleżanek z naszego L.O. oraz w szczególności Pani od historii, które przy okazji oczywiście pozdrawiam.
Czy rysowałyście przed całą klasą na tablicy swoją sylwestrową kreację? Bo ja tak i powiem Wam więcej nietypowo lekcja historii zaczynała się od omówienia tego co mam na sobie i brakowało już czasu na odpytywanie nieźle co ;-)
Naturalnie taki bieg sytuacji kierował me kroki w stronę niedoścignionego świata mody i upragnionej szkoły ASP na kierunku wzornictwo przemysłowe.
Kiedy wytrwale już opracowywałam przygotowania moich prac do teczki nieoczekiwanie życie napisało swój scenariusz i na świecie pojawił się mój Syn – przy okazji pozdrawiam cię Kochanie – a historia postawiła przed moimi oczami okrągły stół ogłaszając wszem i wobec, że oto mamy kapitalizm. Super pomyślałam sobie już nie będzie brakować materiałów bo półki sklepowe będą obfitować we wszelkiego rodzaju produkty.
Niestety galopująca hiperinflacja oraz kroczący kapitalizm rzucił mnie w wir wielkiego światowego biznesu i zamiast ASP było SGH i kierunek marketing. Do dziś nie mogę się sobie nadziwić jak dzielnie pokonywałam meandry pracy w reklamie zbierając doświadczenia w największych firmach wydawniczych.
Jednak moda i projektowanie zawsze były przy mnie dlatego być może spędziłam siedem długich lat w Burdzie nomen omen też związanej z modą. Cały czas przypatrywałam się poczynaniom naszego rodzimego i światowego rynku modowego podziwiając kunszt wysokiej jakości krawiectwa.
Kolejne wydawnictwa, studia licencjackie, magisterskie a później studia podyplomowe i oczywiście rodzina skutecznie odciągały mnie od mojej pasji, ale w środku ta mała dziewczynka ze swoimi papierowymi lalkami nie dawała mi spokoju.
Dlatego po latach bo dopiero w 2016 roku postanowiłam uwolnić tę dziewczynkę i dać upust nagromadzonym w niej artystycznym zapędom.
Od początku firmę finansowałam z własnych oszczędności unikając jak ognia wszelkich kredytów wystarczy, że hipoteczny jest nadal przy mnie. Co nie jest łatwe w dobie ogromnej Konkurencji – przy okazji pozdrawiam Konkurencję, która bacznie mi się przygląda co jest dla mnie najwyższej jakości komplementem i utwierdza mnie w przekonaniu, że mam nie bać się iść w tę ciemną dolinę ;-)
Od początku postawiłam na oryginalność i nietuzinkowość stąd wziął się pomysł na edycję limitowaną a ponieważ jestem perfekcjonistką to w szczególności zwracam uwagę na detale: guziki, suwaki, nici i oczywiście wykończenia z ręcznym malowaniem włącznie.
Dlatego na uczczenie narodzenia mojego drugiego dziecka – mojej pierwszej profesjonalnej kolekcji namalowałam własnoręcznie na jednej z sukienek moje ukochane maki, które trochę mnie przypominają – ulegają podmuchom wiatru, ale zaraz potem wracają na swoje miejsce. Delikatne a zarazem silne będące nieodzownym atrybutem Matki Natury – przy okazji pozdrawiam Matkę Naturę, którą wspieram jak tylko mogę jednocześnie mieszkając w dużym mieście i będąc producentem odzieży.
Jeśli chodzi o produkcję to współpracuję wyłącznie z polskimi producentami wspierając w tym zakresie nasz rodzimy rynek i powstrzymując w ten sposób zalew powszechnie do nas docierającej chińszczyzny – z całym szacunkiem dla Chińczyków, których podziwiam za ich historię i kulturę.
Konstrukcję i produkcję ubioru przygotowuję z łódzką firmą, w której Panie wyssały z mlekiem Matki prawdziwą szkołę krawiectwa. Bardzo precyzyjnie dobierają dodatki a w szczególności nici, mając na względzie fakt żeby produkt był trwały i cieszył przez wiele lat.
Mam nadzieję, że moje kolekcje, która są przygotowywane przez parę miesięcy wiernie odzwierciedlają kunszt i jakość ich wykonania. Uszycie takich kolekcji właśnie z dzianiny jest nie lada wyzwaniem i tylko my wiemy przez co przechodzimy podczas ich tworzenia, ale pamiętacie co mówiłam o makach ;-)
Ponieważ z natury lubię różnorodność to przygotowane przeze mnie kolekcje są wielozadaniowe, kolorowe i oryginalne. Nadają się zarówno do biznesu jak i na inne okoliczności w szczególności te, które mają miejsce zaraz po pracy. Tu kłania się moje doświadczenie wieloletniej pracy w reklamie, w której bardzo często biegłam po ciężkim dniu na różne eventy nie mając już czasu na zmianę stylizacji. Dlatego na prezentowanych zdjęciach staram się przedstawić inne podejście do każdego z modeli, ale ostatecznie to właśnie od Ciebie będzie zależał finalny wizerunek. Ponieważ mam świadomość, że każda z Was jest inna i wyjątkowa pokazuję kolekcję na różnych modelkach.
Niestety wiem, że najlepiej wykonane zdjęcie i przedstawienie różnych sylwetek oraz urody nigdy nie odda realnego wyglądu ubioru i wyobrażenia sobie tego jak osobiście możesz się w nim prezentować. Dlatego powstało moje Atelier, do którego serdecznie Cię zapraszam i przy dobrej kawie, herbacie, soku, wodzie czy lampce wina będziesz mogła poczuć te ubrania tak jak ja je czuję.
Trochę się rozpisałam, ale chciałam Tobie bardzo przybliżyć moją osobę i pokazać, że nie jestem człowiekim znikąd co w dobie internetowych iluzji według mnie ma kolosalne znaczenie.
Serdecznie zapraszam Cię do kontaktu w kwestii ubioru, ale nie tylko, na mojego bloga i do atelier!
KayBi
Facebook
@KayBi by Kasia Byler
Instagram
@kaybi_eu
Pinterest
@KayBiDesigner
YouTube
@KayBi
TikTok
@kaybi_marka_odziez